Rzadka okazja do udzielenia korekty - oprowadzanie potencjalne VI i ostatnie
- maciejczykjakub

- 23 kwi
- 8 minut(y) czytania
Kiedy już się wie, po co się chodzi na wystawy, to można było dotrzeć i na wystawę Rzadka okazja do udzielenia korekty. Można było zwiedzić ją tak. Można też było tak. Oraz tak. Jak również tak. A nawe tak.
Można też z tą kartką tak całkiem wolno zwiedzać wystawę to wtedy ta wystawa wygląda tak że od wejścia drzwiami, po lewej, czyli trochę za plecami wyklejony czarny tekst na ścianie białej TAK TRZEBA, dalej obraz Ramka to już od razu inne konteksty się uruchamiają, że ten obraz to wcale taki nie za mądry i cały ten strach nerwy, stres, że nie zrozumiem, że znowu bourdieubourrieaud okazuje się być niepotrzebny, a obraz 60x50cm, spray, płótno, sprayem ramka czarna wokół całego obrazu, tak mniej więcej 5 cm szerokości, tło wielokolorowe, bo się przebija z obrazu, który tam był wcześniej, a wcześniej to tam był obraz Handsfree. Ten Handsfree to tło takie szarobure, lekko przeżółcone miejscami głównie na wysokości środka, licząc w pionie i w lewo, patrząc na obraz, mniej więcej ok. 15 cm szerokości i w prawym górnym rogu. Na tym tle szaroburym plama żółta, z elementami żółci ciepłej i zimniejszej, w kształcie trapezu prostokątnego - od lewego górnego rogu obrazu do mniej więcej jednej trzeciej wysokości w dół, od lewej krawędzi do mniej więcej jednej trzeciej szerokości obrazu dolna podstawa trapezu, a górna mniej więcej do połowy obrazu. W prawym górnym rogu plama nieregularna, czarna, spreyem – od prawego górnego rogu obrazu do mniej więcej połowy szerokości obrazu i od prawego górnego rogu obrazu do mniej więcej połowy wysokości obrazu, ciągnącą się maksymalnie ok. 7 cm od górnej krawędzi i ok. 8 cm od prawej krawędzi obrazu, plama nieregularna bardzo nieregularna. W prawej dolnej części obrazu plama żółta, z elementami żółci ciepłej i zimniejszej, w kształcie dość regularnego prostokąta – od dolnej krawędzi obrazu mniej więcej ok. 5 cm, od prawej krawędzi obrazu mniej więcej ok. 5 cm, sam ten prostokąt mniej więcej 14x7cm, prostokąt pionowy. W lewej dolnej części obrazu plama w kształcie prostokąta, ale poziomego – od dolnej krawędzi obrazu mniej więcej ok. 7 cm, od lewej krawędzi obrazu mniej więcej ok. 3 cm, sam ten prostokąt ma wymiary mniej więcej ok. 9x20cm, prostokąt biały z mocnymi elementami błękitu, przez środek prostokąta kolejna plama prostokątna, mniej więcej ok. 2x20 cm w kolorze indygo. Dolna krawędź prostokąta w lewym dolnym rogu pospreyowana nieregularnie do samej krawędzi dolnej obrazu. W górnej części obrazu, mniej więcej ok. 10 cm od górnej krawędzi obrazu, do mniej więcej jednej trzeciej obrazu napis czerwony, w dwóch liniach, pierwsza linia tekstu mniej więcej od lewej krawędzi obrazu, szeroka na mniej więcej dwie trzecie obrazu, wysoka na mniej więcej ok. 7 cm, druga linia tekstu od połowy szerokości obrazu do mniej więcej plamy nieregularnej czarnej w prawym górnym rogu obrazu, wysoka mniej więcej ok. 8 cm, tekst czerwony, taki:
I’M A FILTHY
BITCH
Pod tekstem czerwonym, tekst czarny, w dwóch liniach. Druga linia tekstu równo mniej więcej na środku obrazu, mniej więcej ok. 2 cm od lewej krawędzi, a od prawej kończy się mniej więcej
ok. 1 cm, wysoka na mniej więcej ok. 5 cm, pierwsza linia tekstu nad drugą linią tekstu, zaraz pod drugą linią tekstu czerwonego, mniej więcej ok. 4 cm od lewej krawędzi obrazu, a od prawej kończy się mniej więcej ok. tuż przed środkiem obrazu, wysoka na ok. 6 cm i tekst taki:
YOU PAID
but no touching
No i ten Handsfree przepiskany żółtym niekryjącym lekko sprayem przez całość, więc trochę też tego tekstu przebija, to tło dla Ramki plus sprayem ramka czarna wokół całego obrazu, tak mniej więcej 5 cm szerokości i tekst taki sprayem czarnym mniej więcej równo oddalony od każdej krawędzi:
PLACE
ART
HERE
dalej wyklejony czarny tekst na ścianie białej MALOWAĆ, dalej obraz w rogu pod kątem, Interpelacja ws. sztuki najnowszej lub stanu RP to już od razu inne konteksty się uruchamiają, że ten obraz to już taki nawet niegłupi, no bo rzeczywiście Lolska (Polska) jaka jest, to jest, ale często tak człowiek siada i myśli w kontekście tej Lolski (Polski), że no co to ma być właśnie a obraz 80x60cm, spray, akryl, płótno, od dołu mniej więcej do trzech siódmych wysokości obrazu plama w kształcie prostokąta, górna krawędź lekko falista, malowana od ręki, kolor gdzieś pomiędzy cielistym, różowym, a pomarańczowym, kilka razy malowana, spod tej plamy przebijają elementy ciemne, zielone, głównie przy krawędziach dolnej, lewej i prawej, lekkie przeżółcenia przy dolnej krawędzi po prawej stronie. Nad tą plamą położona zieleń ciemna, pomazana w czarne tzw. esyfloresy, na tym położony niekryjący pomarańcz, więc ta zieleń widoczna, ale teraz już nie zieleń, a bardziej szarości, pomarańcz niejednolity, bardzo niekryjący, więc ta plama w przeważającej części zimna, miejscami głównie w okolicy środka obrazu cieplejsza przez tę pomarańcz. Na tej niejednolitej plamie pomarańczowej spreyem białym plama, mniej więcej od górnej krawędzi do jednej trzeciej wysokości obrazu, od krawędzi bocznych od lewej ok. 2 cm, od prawej, ok. 5 cm, plama nieregularna, spreyowana więcej niż raz, kształtem najbardziej zbliżona do malowanej przez pięcioletnie dziecko chmury, no i też biała. Ewidentnie sprayu nie żałowano, bo porobiły się białe, liniowate smugi długości od ok. 1 cm do ok. 35 cm, wszystkich linii ok. trzydzieści dwie. Spod plamy kształtem najbardziej zbliżonej do malowanej przez pięcioletnie dziecko chmury, no i też białej, lekko przebijający tekst, sprayem czarnym malowany
KURWA
ale to trzeba dużo złej woli, żeby tam się dopatrzyć, że tam takie przekleństwo jest, bo w ogóle te przekleństwa w sztukach wizualnych, to nie są jakoś bardzo akceptowane, ani nawet opatrzone, taka polska kurwa to wszystkim przeszkadza, instytucjonalnym osobom dyrektorskim w szczególności, a taki fuck angielski to tym samym instytucjonalnym osobom dyrektorskim nie przeszkadza, a jak dziecko na placu zabaw cały czas fak, fak, siet, siet, to też nie przeszkadza, a kurde czy dupa, to już hurr durr, że niewychowane i język kołkiem stanie. Pod tą plamą kształtem najbardziej zbliżonej do malowanej przez pięcioletnie dziecko chmury, no i też białej tekst taki równo na środku pomiędzy tą plamą, a dolną krawędzią obrazu, tekst sprayem czarnym
CO TO
MA BYĆ
dalej już w całości na lewej ścianie od drzwi wyklejony czarny tekst na ścianie białej KLASYCZNIE, kolejno obraz Plan A to już od razu inne konteksty się uruchamiają, że no rzeczywiście w zasadzie to i ja osoba odbiorcza mam i plan b, i c, i d, i może nawet ź w razie fuckupu, ale jak mi się uda to, co by się chciało no to jednak raczej nie wiadomo co robić i jak żyć, a obraz 140x50cm, spray, akryl na płótnie, tło nierównomiernie sprayem założone, żółtym i pomarańczowym, i żółtym i czerwonym, który się zrobił pomarańczowy, pomarańczowego najwięcej od lewej krawędzi obrazu tak mniej więcej do jednej czwartej szerokości, licząc od lewej krawędzi, mniej więcej na wysokości środka obrazu, ale ciut powyżej. Widać, że coś było pod tym tłem pomarańczowo-żółtym albo żółtym i czerwonym, który się zrobił pomarańczowy. Pod spodem jedna trzecia tryptyku utrzymanego w nurcie abstrakcji geometrycznej, dość marnego zresztą, trójkąty, romby, trapezy, żadnych kwadratów, okręgów i prostokątów, kształty obrysowane czarnym konturem, różnokolorowe – czerwone, żółte, niebieskie, zielone, geometryczne, a pomimo tego dość nieregularne, lekko spod tego sprayu żółtego i pomarańczowego albo żółtego i czerwonego, który się zrobił pomarańczowy, ale bardzo słabo widoczne. Przez całość tekst sprayem czarnym, równo od bocznych krawędzi odsunięty, od góry ok. 5 cm, od dołu ok. 20cm, czyli wysoki na ok. 25 cm, tekst taki
CO, JEŚLI SIE UDA
Pod tekstem linią czarną, ale dość grubą, czyli plamą podkreślony, plama ma lekko bananowaty kształt, równo od prawej i lewej krawędzi odsunięta.
Dalej wyklejony czarny tekst na ścianie białej KLASYKIEM SIĘ POSIŁKOWAĆ, ale fragment W oraz A i Ć już na ścianie na wprost od drzwi, potem znowu obraz Nie płacz ziomek, bo tu miejsca brak na Twe męskie łzy, to już od razu inne konteksty się uruchamiają, że no przykra jest to sprawa społecznie ta akceptacja i jej brak tego płaczu męskiego, bo jakby na przystanku płakała kobieta to jednak inaczej niż jakby na tym samym przystanku płakał mężczyzna, a obraz 70x50cm, akryl, płótno, więc od razu się rzuca w oczy, że tym razem żadnego sprayu nie wykorzystano, a to może i dobrze świadczy o obrazie, ale już gorzej o posttrashowym konceptualnym autorze tego obrazu, wymiar klasyczny, ale obraz poważny, od dołu idąc widać, że całe tło mocno zamalowane intensywnym pomarańczem, wielokrotnie, we wszystkie strony, grubo, faktura widoczna. Na tym intensywnym pomarańczu, który miejscami nie został zamalowany w ogóle, kolejna warstwa tła, tym razem szara, szary i pomarańcz to klasyczne zestawienie w dość marnym pomieszczeniu salonowym, szary dobrze gra z pomarańczem, zimnociepło, ciepłozimno, jak w przedszkolu, na szarym tle kolejna warstwa, ale tym razem już miejscowo dołożona, warstwa plam czarnych, które tworzą miejscami kontur liter, albo są jakby cieniem tekstu, czernie założone zupełnie bez ładu i składu, porządek światłocienia niezachowany. Na tym tle intensywnie pomarańczowym, na którym jest kolejna warstwa szara, a potem jeszcze warstwa czerni napis, litery jasne, kremowe, piaskowe, miejscami przeżółcone, żółcienią przechodzącą w ugry, miejscami roźswietlone blikowo bielą, tekst równo rozłożony na całej płaszczyźnie obrazu, obraz szorstki, grubo farba położona, każda warstwa pozostawia kolejne nierówności malatury, tekstowa też, no i tekst taki:
ZADEN
PŁACZ
NIE TRWA
WIECZNIE
dalej wyklejony czarny tekst na ścianie białej POZA KLASYK NIE WYCHODZIĆ, obok obraz Breaking hearts and telling lies to już od razu inne konteksty się uruchamiają, że no nawet jeśli to życie singielskie jest, jakie jest to wcale nie jest tak, jak jest, ale będzie lepiej i jak mnie dzisiaj nikt nie kocha to jutro już ktoś mnie kochać może, a obraz 80x60cm, akryl, płótno, więc od razu widać, więc już mniej się rzuca w oczy, że tym razem żadnego sprayu nie wykorzystano, a to może i dobrzy świadczy o obrazie, ale już gorzej o posttrashowym konceptualnym autorze tego obrazu. Farba grubo miejscami położona, miejscami całkowity totalny brak jakiejkolwiek najmniejszej chociażby faktury i śladu pędzla. Całe płótno lekko szarawe, na tym lekko szarawym, od górnej krawędzi ok. 8-10 cm wysoka plama czerwona, prostokątna, od ręki malowana, spod czerwieni przenikają żółcienie, elementy beżowe, szarawe, brązowe, różowe, fioletowe, w zasadzie każde, generalnie bardziej wygląda to jak z daleka obserwowany jakiegoś rodzaju pożar, z tym, że w bliskiej odległości ognia, bo im bliżej tym bardziej czerwono, a potem co raz mniej. Na tym prostokącie, to napis biały, farby dużo, faktury dużo, napis taki:
LNEPILNEPIL
Pod tym czerwonym prostokątem, kreska gruba, prostokąt prawie, farby dużo, faktury dużo, biały, miejscami biel w kolorze firanki w kuchni, w którą wsiąka smog z zewnątrz, czyli taka szara biel, miejscami ciemno szara, pasek grubości ok. 2-3cm. Pod tym paskiem białym to prostokąt, założony żółcieniami pod kątem w różne strony, więc niejednolicie i przebija ta szarość z pierwszej, spodniej warstwy, wokół liter, nie wszystkich, elementy beżowe, kremowe kształtami zbliżone do liter. Tekst czarny, ale czerń tak samo zakładana jak ta warstwa żółtego, czyli niejednolita, przebijająca, spod czerni widoczna ta żółć blada, lekkie niebieskości, szarości, blikowo biel, ale przygaszona i tekst taki:
wciaz nikt
CIENIE
KOCHA
dalej wyklejony czarny tekst na ścianie białej A B, a później na najbardziej prawej ścianie wyklejony czarny tekst na ścianie białej ROŃ BOŻE, potem obraz Nothing more nothing less to już od razu inne konteksty się uruchamiają, że ten obraz to nawet śmieszny i że może by i osobie odbiorczej do sypialni pasował, a najważniejsze, że wcale taki nie za mądry i cały ten strach nerwy, stres, że nie zrozumiem, że znowu bourdieubourrieaud okazał się być niepotrzebny, a obraz 100x100cm, spray, akryl, płótno, największy obraz, wymiar poważny, tło założone jak w najlepszych abstrakcjach organicznych znanych z aukcji młodej sztuki, z fakturą wyglądającą jakby było nakładane szpachelką, czyli taka nie za dobra ta abstrakcja, ale ewidentnie taka, że pasowałaby nad kanapę. Tło w pierwszej kolejności utrzymane w różach, beżach i bielach, na tym niebieskości wszelakie, od indygo, przez ultramarynę, morskie, zielonkawe niebieskości aż do całkiem jasnoniebieskich, białych wręcz plam. Miejscami plamy, wychodzące od bladożółtych do bieli. Wokół ramka, cienka, pędzlem 8 albo 10, no maks 12, indygo, równo odstawiona od krawędzi, sama ramka nierówna. Całość przepsikana sprayem niebieskim więc wszystko lekko zamglone tą niebieskością, ramka miejscami całkiem niewidoczna. Tekst spreyem żółtym, raz psikane, żółć dość kryjąca, intensywna, mocno bijąca w oczy i tekst taki:
THIS IS
BEDROOM
ART
i w końcu wyklejony czarny tekst na ścianie białej PRZED KLASYKA WYCHODZIĆ i potem się wychodzi przez drzwi.




Komentarze